
Po ostatnim wpisie, została mi słusznie zwrócona uwaga, że nie powinienem ocenić działalności innych firm doradczych.
Muszę posypać głowę popiołem i przyznać, że trochę się zagalopowałem i zachowałem się mało elegancko.
Poza moim zespołem są również inni doradcy. Niektórzy pracują w prywatnych firmach. Niektórzy obsługują klientów solo. Jeszcze inni są pracownikami ośrodków doradztwa rolniczego.
Jest cała masa doradców, którzy robią świetną robotę…
…i bardzo dobrze, że tak jest. Bo z jednej strony klient ma wybór, a z drugiej szeroka oferta podnosi konkurencyjność i sprawia, że poziom całego doradztwa idzie w górę.
Wyższy poziom doradców w naturalny sposób przenosi się na ich klientów. Są oni nie tylko bardziej zadowoleni, ale przede wszystkim mają lepsze efekty.
Jeżeli śledzisz mnie od jakiegoś czasu to wiesz, że pomagam rolnikom i firmą z obszarów wiejskich w pozyskiwaniu dotacji. Mimo to na temat samych dotacji nie mam najlepszego zdania.
A myślę, że mam całkiem niezły ogląd sytuacji bo jestem w tej branży od 2004 r. czyli od wejścia Polski do UE.
Przede wszystkim dotacje sprawiają, że ludzie realizują inwestycje, których nigdy wcześniej bez dofinansowania by nie zrealizowali – dają 50% zwrotu, to wybuduję kolejny dom weselny.. nie ma znaczenia, że po sąsiedzku są dwa inne – mnie więcej tak najczęściej wygląda to myślenie..
Brakuje gruntownej analizy sensowności przedsięwzięcia. Często jest to działanie na hura – Dają, więc trzeba brać, jest okazja, przecież się opłaca ! – No właśnie nie, do końca.
Robiąc wnioski dla gospodarstw rolnych nie raz widziałem, jak rolnicy decydowali się na zakup maszyn, które były totalnie bez sensu w ich sytuacji. Ale robili to bo przecież dopłacali. Efekt, teraz jest taki, że mamy piękne gospodarstwa, wyposażone w nowoczesne obiekty i maszyny. Ale co z tego skoro, mamy nadprodukcję i zniszczone kanały dystrybucji. W konsekwencji czego rolnicy nie mają gdzie swoich produktów sprzedać.
Mamy firmy widma, które powstały tylko po to żeby wziąć dotację, przetrzymać działalność kilka lat, a następnie się zamknąć.
Myślę, że w tym miejscu mogę podać również przykład grup producentów rolnych. W okolicy 2010 roku pomogłem w utworzeniu sześciu takich organizacji. W każdym przypadku były to dotacje od kilku do kilkunastu milionów. Do dzisiaj, cztery z tych grup upadły, a pozostałe funkcjonują chyba tylko dlatego, że muszą.
Znam programy, w których administracyjne koszty obsługi (zatrudnieni urzędnicy i system informatyczne) znacząco przekracza kwoty wypłaconych dofinansowań. Jaki to ma sens ?
Jeżeli, ktoś jest obserwatorem z boku to może stwierdzić…
Zaraza, zaraz, przecież dotacje są dobre, ponieważ wtłaczają pieniądze do gospodarski. Fabryki produkują maszyny.. Dealerzy te maszyny sprzedają i serwisują. Jest cała masa firm, które po drodze z tego żyją. Gospodarka się kręci i wszyscy są szczęśliwi.
Sęk w tym, że nie są to procesy naturalne. Są to zakupy sztucznie wymuszone dopłatą, a przez to skrajnie nieefektywne.
W tym miejscu chciałbym jeszcze zwrócić uwagę na to skąd te dotacje się biorą ?
Otóż pochodzą one z podatków, głównie z vatu…
Jak się domyślasz podatki płacą osoby fizyczne, rolnicy i firmy, które wypracowują zyski. Innymi słowy na dotacje składają się Ci, którzy sobie w życiu radzą.
W ten sposób następuje transfer kapitału od ludzi, którzy sobie radzą, do ludzi którzy sobie nie radzą, ale nauczyli się pozyskiwać dofinansowania.
Mechanizm ten zaburza konkurencyjność i sprawia, że część ludzi ma wrażenie, że świat zwariował i zwyczajnie nie może się w tej sytuacji odnaleźć.
Właśnie dlatego uważam, że dotacje w długiej perspektywie są tak samo szkodliwe dla gospodarski jak wysokie podatki czy skomplikowane prawo. Wszystko to zaburza naturalną konkurencyjność.
Ale co mamy w tej sytuacji zrobić ?
Obrazić się. Płacić wysokie podatki i nie korzystać z dotacji..
Absolutnie nie 😊
Nie możemy poddawać się systemowi. Musimy się do niego dostosować.
Musimy brać dotacje – tylko róbmy to z głową, a nie na hura.
Musimy optymalizować się też podatkowo – ale róbmy to zgodnie z prawem.
Do tego wszystkie potrzebni są ludzie, którzy nam w tym pomogą. Potrzebni są doradcy, prawnicy, księgowi.. A im przepisy bardziej zagmatwane tym ta pomoc staje się bardziej cenna.
Na ironię w tym miejscu muszę jeszcze dodać, że rynek doradczy i szkoleniowy w ogromnej mierze został zniszczony właśnie przez dotacje.
Przez ostatnie kilkanaście lat branża doradczo – szkoleniowa koncentrowała się nie na tym, żeby zrobić lepsze szkolenie czy usługę doradczą, ale żeby wyrwać za to kasę.
Dlatego jakość dofinansowanych szkoleń i usług doradczych jest byle jaka. Tu nie chodzi, żeby kogoś czegoś nauczyć, czy komuś realnie pomóc. Tutaj chodzi o to, żeby szkolenie czy usługa doradcza się odbyła. Bo za to zapłacą z unijnej kasy.
Ludzie z takich dofinansowanych szkoleń korzystają i mają wrażenie, że taka edukacja nie ma sensu. Obniża to poziom całego rynku.
Jak widzisz jest sporo do zrobienia. Będzie łatwiej jeżeli będziemy się wspólnie wspierać. A z systemem poradzimy sobie tym w czym Polacy są najlepsi – kombinowaniem 😊